poniedziałek, 28 września 2015

Polska w pigułce, czyli co mniej więcej można zobaczyć? cz1. krajobraz

Mimo, że okres wakacji się już zakończył, wcale nie zostawię mojego bloga bez nowych postów. Wręcz przeciwnie. Uważam, że właśnie teraz jest najlepiej poznawać miejsca, które warto zwiedzić latem, by odpowiednio wcześnie zarezerwować dobre miejsca noclegowe. Mało tego, jeśli ktoś chce zwiedzać Polskę teraz, zwłaszcza, że już kończą się mordercze upały, to właśnie poza sezonem jest najlepiej, bo mało ludzi, tłoku, problemów, ruchu na drogach (za wyjątkiem miast akademickich). Fakt, że niektóre atrakcje mogą odpaść, ale wszystko zależy od celu naszych wojaży. Z góry opiszę, że polecam wszystkie miejsca z opisanych. Niestety opisuję tylko ogólnie ze względu na nadmiar treści w stosunku do miejsca.

Struktura krajobrazu
To jest temat, który mnie pociąga najbardziej. Każda droga bez ciekawych widoków wydaje mi się mdła i nudna, dlatego najbardziej sobie cenię krainy charakterystyczne, jak pogórza, góry, pojezierza, Pomorze.
Mówią też, że podstawowa różnica pomiędzy polskimi górami i morzem jest taka, że w górach ceny są wysokie a nad morzem płaci się słono, no i szczypta prawdy też w tym jest, ale podróżując można podziwiać uroki krajobrazu pod warunkiem, że nie zasłaniają go ekrany akustyczne.

Zacznę może od GÓR. Jak zapewne pamiętacie ze szkoły, powstałe w Polsce góry wywodzą się z różnych fałdowań: Najstarsze w Polsce są Góry Świętokrzyskie i Sudety, przy czym te drugie są wyższe. Świętokrzyski Park Narodowy oferuje w atrakcjach charakterystyczne gołoborza, czyli głazy i kamienie powstałe w wyniku erozji skał. Inną charakterystyczną cechą tych gór jest występowanie rzadkiego krzemienia pasiastego używanego przez wczesnych osadników do wykonywania narzędzi.

Nieco inaczej wyglądają Sudety. Były wypiętrzane 3-krotnie, dzięki czemu otrzymały obecny kształt i dużą różnorodność. Sudety obfitują w różne rodzaje skał i złóż mineralnych, ale pod względem turystycznym najważniejszy jest ich urok i tajemniczość.

Równie urokliwymi górami są Bieszczady. Są to skały osadowe z dna dużego zbiornika wodnego, które zostały spiętrzone podczas fałdowań alpejskich jako Karpaty razem z Tatrami. Bieszczadzki Park Narodowy obejmuje duży obszar ciekawych gór pokrytych lasami. Najbardziej znane bieszczadzkie wzniesienia z "łysinami mnicha" to połoniny Wetlińska i Caryńska, ale lepsze widoki zapierające dech w piersiach są dopiero w powiecie bieszczadzkim położone zdecydowanie dalej wzdłuż wielkiej pętli.

Oczywiście Najwyższe polskie góry - Tatry reklamują się same (chyba, że
chodzi o piwo). Oczywiście różnorodność Tatr jest niesamowita, ponieważ posiadają mniej zaostrzone góry, jak np. Gubałówka i inne będące wstępem, jak również ostre i skaliste jak Kasprowy, Giewont ("Śpiący Rycerz"), Rysy itd. Osobiście uważam, że Zakopane nie jest najważniejszą atrakcją w Tatrach, lecz właśnie wspinaczka i podziwianie z bliska hal, kosodrzewiny, skał wysokogórskich i zboczy, na których nie wiadomo jak wyrastają drzewa, Morskiego Oka, Jaskini Mroźnej, czy choćby Wodogrzmotów Mickiewicza.
Beskidy oraz są górami które tworzą przedmurze Tatr i ciągną się od Bielska-Białej po Bieszczady i mimo naturalnego piękna wzniesień nie są docenione jako cel podróży.
 

Pieniny są położone na wschód od Tatr przy granicy ze Słowacją i największą atrakcją jest organizowany tam spływ Dunajcem dający możliwość podziwiania Trzech Koron z koryta rzeki. 

Jura Krakowsko-Częstochowska obfituje w magicznie wyglądające skały wapienne ukształtowane przez wypłukującą je wodę. Zamek Pieskowa Skała i Maczuga Herkulesa, to tylko nieliczne z ciekawych miejsc do zobaczenia. Bez wątpienia bardzo duży turystyczny efekt wypłukiwania skał dają też jaskinie. Najwięcej dostępnych turystycznie jaskiń znajduje się w Tatrach. Są dostępne jeszcze jaskinie w Ojcowskim PN, G. Świętokrzyskich i kilku jeszcze miejscach w Polsce.

Można jeszcze opisywać góry związane z najmłodszym fałdowaniem w dziejach Polski. Chodzi o powstałe na Górnym Śląsku hałdy, które poniekąd powodują fałdowania górnicze, ale to jest raczej kiepska atrakcja, zwłaszcza dla mieszkańców.

JEZIORA jakby kto pytał, to najwięcej jest ich na północy Polski i wszystkie są urocze, ale na południu są też bardzo charakterystyczne i niezwykłe a każde ma swój specyficzny klimat, jak górskie Morskie Oko, ale głównie zalewowe, czyli sztuczne: Czorsztyńskie i Rożnowskie na Dunajcu, Zalew Solina i Myczkowce na Sanie, Goczałkowicki i Włocławski na Wiśle, Jeziorski (Warta), Dobczycki (Raba), Otmuchowski (Nysa), Zegrzyński (Narew) i garść mniejszych naturalnych. W zasadzie na południu Polski jest tak mało kąpielisk, że niemal każdy naturalny i

nienaturalny zbiornik wodny jest wykorzystywany do celów rekreacyjnych.
Od centralnej polski na północ jest tak wiele pojezierzy, że trudno o wszystkich napisać, ale większość z nich powstała w wyniku ustępującego lodowca, tak jak obecny kierunek spływu rzek. Zupełnie inna jest historia powstania jezior przybrzeżnych nad Bałtykiem, ponieważ są one skutkiem zamknięcia przez wiatr i prądy morskie mierzei piaskiem i ziemią. Można stąd wyciągnąć prosty wniosek, jak powstała mierzeja Helska i Wiślana.
A na czym polega niezwykłość Mazur? Mazury cud natury.
Owszem pojezierze jest największe w Polsce porośnięte lasami, ale największy walor Mazur to połączenie jezior za pomocą kanałów, co sprawia, że niemal w każde miejsce można dopłynąć żaglem (w kanale tylko z motorem). I tu właśnie jest największa zaleta największych jezior w Polsce - olbrzymia powierzchnia żeglugowa. A skoro żagle, to i szanty. To oczywiście na mniejszą skalę zobaczycie także na Solinie, która jest połączeniem wody z górami, ale Mazurom nic nie dorówna.
Ogólnie mówiąc, czy pojedziecie na Pojezierze Wielkopolskie, Pomorskie, Lubuskie, Warmińsko - Mazurskie, Suwalskie, czy inne, wszędzie jest pięknie, zwłaszcza z góry.


POMORZE. Żeby się nie rozpisywać przejdę do naszego Polskiego Bałtyku. Mówi się, że to jest morze zimne i wietrzne. Tak, to prawda, bo zaciąga chłodem od północy i wiatrem głównie od zachodu, ale samo w sobie jest nietypowe i niezwykłe. Wspominałem już w wcześniejszym poście o przepięknych wydmach w Słowińskim PN, typowych falochronach, różnorodnych kształtach brzegowych. W zasadzie wygląd brzegu zależy od tego, czy morze jest w tym miejscu hojne, czy zaborcze. Najlepszym przykładem są ruiny (właściwie ściana) kościoła w Trzęsaczu, który był wybudowany ok.2 km od brzegu a teraz stoi nad urwiskiem. Na całej długości linii brzegowej krajobraz i się zmienia, ale plaże o różnej głębokości są piaszczyste. Najbardziej praktyczne miejsce do wypoczynku  z dziećmi nad morzem to takie, gdzie są jeziora przybrzeżne z kąpieliskiem, ponieważ drzewa zatrzymują część wiatru a woda w jeziorze jest płytsza i cieplejsza niż w morzu. Oczywiście możecie liczyć tutaj na wiele nadmorskich atrakcji, które wynikają z rywalizacji samorządów o klienta z koncertami i eventami telewizyjnymi włącznie. Nieodłącznym elementem morza są, latarnie, rejsy, ryby i specyficzne dla Polski parawany (nie dziwcie się to przez wiatr, chociaż niektórzy faktycznie z okopywaniem się przesadzają, pewnie mają to we krwi). Oryginalnymi miejscami nad morzem są: Mierzeja Helska, Wiślana, wyspy Wolin i Uznam, Wydmy Słowińskie. Pozostałe części pomorza są właściwie porównywalne.

LASY i laski (mniejsze lasy ;), to są bardzo ważne elementy polskiego krajobrazu, które sprawiają, że podróż po równinach staje się mniej nudna, ale najbardziej niezwykły las, to Puszcza Białowieska pełna niezwykłości i dzikości natury. Tylko muszę zamieścić ostrzeżenie, żeby nie robić sobie zdjęć w puszczy z żubrami, ponieważ są to zwierzęta jednak niebezpieczne, ale zdjęcie z żubrem w puszce, czemu nie. 
Przy okazji dodam, że, jak w każdym Parku Narodowym w Polsce, zabroniona jest ingerencja człowieka w środowisko, to Białowieski jest najbardziej dziewiczy ze wszystkich.




środa, 26 sierpnia 2015

Wyjątkowe i niezwykłe miasto - Stargard Szczeciński (ZST)

Pierwsze moje spotkanie z miastem było późno w nocy i nie miałem zbyt dużej możliwości poznania uroków tego miasta. Ze względu na późną porę jedyną opcją noclegową dla mnie wówczas było poznanie możliwości technicznych mojego samochodu i wykorzystanie go jako sypialni. Miasto zachwyciło mnie dopiero wtedy, kiedy nastał dzień a ja miałem więcej czasu na zwiedzenie.

Pierwszy punkt programu zwiedzania zacząłem od ratusza miejskiego dzięki uprzejmości Związku Harcerstwa Polskiego prowadząc tam szkolenie z zakresu pierwszej pomocy. Warto dodać, że ratusz powstał w XIII w., co dodaje jeszcze więcej smaku. Kiedy usłyszałem, że warto zobaczyć miasto z góry wychodząc na wieżę "katedry", nie mogłem przegapić takiej okazji. Wyszedłem na rynek i moim oczom ukazał się piękna "katedra", o której więcej napiszę później. Urzekły mnie staromiejskie kamienice, ratusz i rynek, ale widząc, że czas mam ograniczony, przyspieszyłem kroku, żeby zdążyć na wieżę.

Na wspinaczkę po schodach zdążyłem rzutem na taśmę tuż przed zamknięciem świątyni. W tempie błyskawicy osiągnąłem najwyższy możliwy pułap wieży i zobaczyłem całą panoramę miasta oraz wyróżniające się różne ciekawe obiekty z czerwonej cegły, które później miałem okazję zobaczyć z bliska i przybliżę Wam w dalszej części tekstu.

Kiedy zbiegłem z wieży (tzn. żeby mnie ktoś źle nie zrozumiał, nie byłem tam zamknięty, tylko sam zszedłem :), pani przewodnik zdziwiona, że tak szybko znalazłem się z powrotem dała się wciągnąć w rozmowę i przed zakończeniem pracy opowiedziała mi co nieco o kolegiacie, która mylnie jest nazywana katedrą.


Kościół Św. Jana
Kolegiata NMP Królowej Świata powstała w latach 1292-1324 w miejsce wcześniejszej drewnianej świątyni i jest zabytkiem klasy 0. Sama struktura tej świątyni jest bardzo ciekawa, bo w swojej historii była kilkukrotnie rozbudowywana i widać różnorodność stylów, ale jak pokazuje praktyka, jeśli miasto jest bogate musi się pokazać. Warto dodać, że Stargard był bardzo ważnym miastem handlowym z wodnym szlakiem handlowym, dlatego stać go było na ulepszanie świątyni i korzystanie z usług dobrych architektów.
Wnętrze kolegiaty jest niesamowite i przyznam, że jak miałem okazję oglądać wnętrza wielu świątyń, to tak niezwykłego jeszcze nie widziałem. Nie da się tego opisać, po prostu trzeba zobaczyć. 


Stare miasto Stargard w 2010r. zostało prezydenckim rozporządzeniem uznane pomnikiem historii i nic w tym dziwnego, bo zachowało się wiele budynków z okresu średniowiecza w tym bardzo długa linia fortyfikacji miejskich. Właśnie baszty obronne z murami i bramami przykuły moją uwagę, kiedy oglądałem miasto z góry.

Najbardziej charakterystyczna jest Brama Młyńska, która służyła stanowiła wejście dla statków handlowych. Co ciekawe jest to jedna z dwóch bram na świecie położona nad korytem rzeki. Prawda, że nie znając miasta trochę się jej naszukałem, ale uważam, że było warto.

Nie pamiętam ani nazw, ani miejsc położenia wszystkich baszt i bram w mieście, ale wjeżdżając, na pewno którąś zobaczycie. Ja polecam Bramę Świętojańską, która obecnie służy jako tunel, ale jest umieszczona w parku miejskim, który wraz z będącymi tam atrakcjami tworzy bardzo przyjemny klimat. Ta brama znajduje się od strony Szczecina i niedaleko niej znajdziecie też XVw. kościół św. Jana, ciąg murów z basztami i dalej na południe kościół Św. Ducha.

Znajdziecie tam też inne zabytki, takie jak Arsenał, Czerwone Koszary, Wieża ciśnień, których niestety nie zdążyłem poznać bliżej, ale najbardziej spodobał mi się tam klimat ukryty w średniowiecznych budowlach, jednak żeby go całkiem poczuć, trzeba spróbować wczuć się i oczami wyobraźni zobaczyć dawne miasto nie zwracając uwagi na bloki i inne współczesne budynki, które siłą rzeczy niestety powstać musiały. Charakteru dodają też różne pomniki, parki, fontanny i inne obiekty użyteczności publicznej.


Nie ukrywam, że zaciekawił mnie mało opisywany w internecie pomnik na rondzie przy wjeździe od strony Szczecina, bo sam jego styl jest dość ciekawy, ale nie było widać na nim specjalnego zainteresowania. Dopiero po przeczytaniu tablicy zorientowałem się dlaczego włodarze miasta, w przeciwieństwie do innych zabytkowych i ciekawych budynków nie interesują się specjalnie tym pomnikiem.
Gwóźdź tkwi w pochodzeniu, bo ta żelbetowa konstrukcja została zbudowana dzięki naszym "przyjaciołom" ze wschodu w 1945r. przez jeńców Niemieckich jako Pomnik Wdzięczności, przemianowany na Kolumnę Zwycięstwa. Dowiedziałem się, że wzbudza wiele kontrowersji i w planach było jego usunięcie, lub przemieszczenie na cmentarz żołnierzy Radzieckich. Ja myślę, że pomnik ciekawie się komponuje, wprawdzie jest reliktem komuny, ale ja bym go nie przenosił i nie burzył, ciekawy jestem co Wy o tym myślicie?

Podsumowując, Stargard Szczeciński uważam za jedno z najciekawszych i najbardziej zabytkowych miast wartych odwiedzenia i większego poznania, niż poczytanie i pooglądanie sobie w internecie, dlatego, kiedy los zaniesie Was na Wybrzeże Zachodnie Polski, nie przegapcie takiej okazji.
















czwartek, 6 sierpnia 2015

Jak dojechać do celu, by nie zabić i nie zginąć na drodze.

Właściwie powinienem od tego zacząć bloga.
Jeżdżąc samochodem wielokrotnie spotykałem się z różnymi sytuacjami na drodze i bardzo często zmagałem się z problemem zmęczenia i senności za kierownicą. 
Oprę się o swoje doświadczenia (ponad 200 tys. km) oraz swoich kolegów, zawodowych kierowców. 
O ważnych sposobach radzenia sobie ze zmęczeniem napiszę na końcu ale zacznę od rzeczy mniej oczywistych.

RAŻĄCE SŁOŃCE - Oczywiście w samochodzie mamy do dyspozycji przesłony, ale często nie są wystarczające na wschodzące, lub zachodzące słońce a trzeba pamiętać, że nagle uderzająca po oczach wiązka światła może doprowadzić do zjechania z pasa i wypadku, nie mówiąc o małej widoczności i rozjechaniu kogoś.
Okulary? Może łagodzą efekt rażenia, ale uważam, że mało poprawiają widoczność. Dla mnie nieoceniona i niedoceniona jest czapka z daszkiem, która zabezpiecza widoczność niezależnie od ustawienia głowy.
Kolejnym problemem nagłej utraty widoczności może być nagłe zaparowanie szyby, zaśnieżenie, ochlapanie, zakurzenie, ulewa itp. W każdym takim przypadku należy zatrzymać się i usunąć problem, dlaczego? Dzisiaj jadąc do pracy przy nagłej zmianie temperatury zaparowała mi szyba od zewnątrz. Byłem na zakręcie i zwolniłem, przetarłem szybę wycieraczkami i na rzadko uczęszczanej drodze zobaczyłem tuż obok siebie samochód jadący z naprzeciwka. A gdybym zmienił tor jazdy...?

SZYBKOŚĆ - Niby oczywiste, ale przyznam się, że sprawdziłem jedną rzecz. Kiedy spieszyłem się do pracy i miałem 60 km do pokonania, to mimo przekraczania dozwolonej
prędkości, dojechałem po niemal godzinie, czyli prawie w takim czasie, jak jadąc zgodnie z przepisami. Innym razem jechaliśmy ze znajomym, który nie przekraczał prędkości 60km/h a do celu mieliśmy 30km. Na początku drogi wyprzedził nas kierowca, któremu bardzo się spieszyło i co ciekawe, jak przejechaliśmy 30 km, to on stał przed nami na światłach. 
Jeżeli chcecie zaoszczędzić na czasie, to wybierajcie takie drogi, na których jest mały ruch i mało ograniczeń. Przykładowo autostrada, na której są korki przed bramkami, lub robotami drogowymi też nie jest najlepszym rozwiązaniem. Nie powiem też ile razy samochód, który mnie wyprzedzał z dużą prędkością widziałem kilka kilometrów dalej w rowie, lub koło drugiego samochodu z takimi ładnymi, migającymi, niebieskimi światełkami ;).

ALKOHOL, SUBSTANCJE PSYCHOAKTYWNE - Niby oczywiste, ale jest zbyt wielu
idiotów, którzy pod wpływem siadają za kierownicę, bo wydaje im się, że są w pełni sprawni - bzdura! W kwestii tych morderców nie należy mieć litości. Wzywać policję, zabierać kluczyki, prawo jazdy i samochód bezwzględnie! Nie zapominajcie, że niektóre leki mogą także wpływać na szybkość reakcji kierowcy i trzeba przy nich czytać ulotkę, czy można prowadzić.

SŁUPKI, ZAKRĘTY, ŚWIATŁA MIJANIA - Piszę o słupkach w samochodzie, tych, które ograniczają widoczność przy wyjeżdżaniu z podporządkowanej. Mało tego, często część szyby, do której nie dosięgają wycieraczki bywa brudna i poszerza właściwości zasłaniające słupka. Warto korzystać z pomocy pasażera, który lepiej widzi drogę z prawej strony. Tylko, jeżeli pasażer się jąka, to poczekajcie, aż dokończy mówić np. "z pra...pra...pra...wej, wo...wo...wo...Vol...wo". Pamiętajcie, że ograniczona widoczność przez słupki jest bardzo częstą przyczyną kolizji, wypadków. Sam nie zliczę, z iloma takimi przypadkami miałem do czynienia, które całe szczęście skończyły się tylko na podniesionym poziomie adrenaliny.
Na mniejszych drogach problemem są liczne zakręty, które przez wąskie drogi są ostrzejsze a ścięcie takiego zakrętu nierzadko kończy się czołówką. W czasie jazdy warto obserwować na zakręcie linię granicy widoczności drogi, na której od razu zobaczycie wyłaniający się samochód.
Przyznam, że ze światłami mijania irytuje mnie kilka rzeczy. Światła LED do jazdy dziennej, których nie widać, mimo że świecą, światła umieszczone na dole zderzaka, całkiem niewidoczne zza nawet niewielkiej nierówności drogi. Bunt kierowców i nie włączanie świateł mijania w dzień, nawet kiedy są warunki, które zobowiązywały do włączenia tych świateł nawet przy starych przepisach. Pamiętajcie, że włączamy te światła w dzień po to, by BYĆ lepiej widocznym, a nie po to by je mieć włączone.


NIEOŚWIETLONE ŁOSIE - Oczywiście piszę o pieszych, na których kierowcy klną, że w nocy ich nie widać, bo są ubrani ciemno i nie mają odblasków, zwłaszcza żule i żulietty. 
Jest tylko jedna sprawa. Kierowca wysiadający z samochodu, też staje się pieszym, czyli, jeśli żądasz odblasków, noś je sam.

PRZEJAZDY KOLEJOWE - Z pociągiem nie ma żartów i nie ma znaczenia, czy to Pendolino, czy małe pierdolino, każdy może przynieść śmierć, tylko Pendolino szybciej.
Jest tylko mały problem, bo niektóre nieoznakowane przejazdy mają ograniczoną widoczność i jeżeli jesteś w stanie zobaczyć torowisko długości 100 m, to masz tylko 3,6 sekundy na bezkolizyjne przejechanie, jeśli pociąg jedzie 100 km/h. jeśli jesteś w stanie zobaczyć tylko 50 m torowiska, to czas skraca się do 1,8 sekundy. Jak mówią "jak zobaczysz krzyż św. Andrzeja, to znak krzyża uczyń". 



SYGNALIZACJA - Pamiętaj, że przy sygnalizacji rozróżniamy 3 kolory świateł. Niektórzy uznają nawet 4 kolory: Zielone, Jasnozielone, Ciemnożółte i Niebieskie migające, ale nie idźmy tą drogą, nie, nie, nie...
Jak widzisz czerwone, trzeba bezwzględnie się zatrzymać. Zielona strzałka jest dopiero drugą informacją i dopiero, kiedy nie ma nikogo na drodze, możesz powoli wtoczyć się dalej, ale najpierw trzeba przepuścić wcześniej pieszych i rowerzystów, potem auta na drugiej drodze i dopiero potem Ty.

(fragment po edycji)
SYGNALIZOWANIE - Zapomniałem o jeszcze jednej bardzo ważnej rzeczy. Otóż prawdą jest, że mamy obowiązek zachować odległość za pojazdem wystarczającą do szybkiej reakcji i zapobiegnięcia zderzeniu. Nie usprawiedliwia to natomiast osób, które zjeżdżają z drogi głównej nie sygnalizując, lub późno sygnalizując kierunkowskazem a jak jeszcze wcześniej gwałtownie zahamują, to kraksa gotowa. Myślę, że przechodziliście ten temat nie raz. Przypomniałem sobie o tym, bo dzisiaj usłyszałem straszliwy pisk opon i o mały włos a doszłoby do wypadku masowego, lub mnogiego. Zresztą, to nie jest odosobniony przypadek. Zawsze zwalniajcie i używajcie kierunkowskazu przed skrętem, lepiej wcześniej, niż później. I druga rzecz. Niezależnie, czy omijam pieszego, rowerzystę, czy inną przeszkodę, odpowiednio wcześniej sygnalizuję, żeby kierowca za mną, który może tej przeszkody nie widzieć, wiedział o niej wcześniej. 
Pamiętajcie, że kierunkowskazy po coś wynaleziono ;)
(koniec fragmentu po edycji)

PATRZ W LUSTERKA - Kojarzycie może naklejki "Patrz w lusterka, motocykle są
wszędzie"? Tak, to prawda. Ja bym jeszcze dodał jedną: "Patrz w lusterka, KARETKI są wszędzie". Od strony zawodowej, jak i od strony zwykłego kierowcy widzę, jak wielu ludzi zmaga się z autem na widok karetki. To zablokuje przejazd, to wjedzie pod karetkę, to nie ustąpi z drogi, po prostu tragedia.
Pamiętajcie. Wg kodeksu drogowego należy UŁATWIĆ PRZEJAZD pojazdowi uprzywilejowanemu, który nie ma obowiązku stosować się do przepisów, jeżeli jest to niezbędne do ratowania zdrowia i życia.

SENNOŚĆ ZA KIEROWNICĄ - To jest chyba największy problem kierowcy. Okazuje się, że zmęczenie często bywa groźniejsze od alkoholu. Wyobraźcie sobie, że można zasnąć nawet jadąc rowerem. Przypominają mi się różne wypadki związane z tym problemem, ale przytoczę przypadek niedaleko Rzeszowa kierowcy tira z Rumunii, który zasnął za kierownicą, nie zdążył zareagować i zmiażdżył 2 auta osobowe stojące na czerwonym świetle za ciężarówką. Inny przykład, to człowiek jadący motocyklem do chorej matki, który zjechał ze swojego pasa i czołowo uderzył w ciężarówkę. Zginął na miejscu i został znaleziony w kilku częściach (jedną z nich była głowa), może więcej szczegółów pominę.
Zacznijmy od tego, że organizm, jak każdy sprzęt, potrzebuje regeneracji i odpoczynku i prędzej czy później zaśnie. Wg jednej z bardziej prawdopodobnej teorii, melatonina, jako najsilniejszy naturalny antyoksydant podczas snu usuwa wolne rodniki, które tworzą się przez cały dzień i sen tak czy inaczej jest obowiązkowy. Zdrowe odżywianie się jest ważne, ale nie załatwi sprawy całkowicie.
Jakie warunki są najlepsze do zaśnięcia? Brak bodźców, ciepło, ciemno, cicho i przyjemnie, monotonia, zmęczenie i zamyślenie się. To są warunki najlepsze do spania.
Jak poradzić sobie z sennością?
Zapytajcie się małego dziecka, które zmęczone nie chce zasnąć :D
1. Muzyka. Uważam, że Leonard Cohen nie tylko powinien być wzorem do pomiaru poziomu rozpaczy, ale także jest masowym mordercą nocnych kierowców.
Muzyka powinna być żywa i wpadająca kierowcy w ucho, zachęcająca do jazdy. Alternatywą może być ciekawy audiobook. Ja lubię słuchać mocnego rocka najlepiej głośno.
2. Temperatura. Absolutnie nie może być ciepło. Najlepiej, żeby był chłodek zawiewany np. zza okna.
3. Światło. Im jaśniej, tym lepiej. Dlatego warto korzystać ze świateł drogowych (długich), ale nie jarzyć innym po oczach. Fajnym rozwiązaniem jest też podświetlenie zegarów żywymi, jaskrawymi kolorami.
4. Towarzystwo. Najlepszy towarzysz, to taki, który nie będzie spał, ale dużo mówił, cokolwiek, ale mówił, a najlepiej, jakby rozmowa się kleiła. I najważniejsze. Żeby szturchnął, kiedy powieki się zamykają.
5. Kofeina. Niestety ma działanie dość krótkotrwałe. Czy to kawa, czy energetyki pobudzają organizm, ale nie usuwają zmęczenia. Co gorsze, kiedy organizm się przyzwyczai, to kofeina przestanie działać, chyba, że na serce i narządy powodując duże spustoszenie, choroby, zawały itp.
6. Ciekawa droga. Może mieliście kiedyś okazję jechać nocą autostradą, albo prostą długą i monotonną drogą. I tu można się domyślić jaki będzie efekt. Często droga nieznana, z podjazdami, zakrętami, czyli taka, gdzie się dużo dzieje wymusza koncentrację na drodze i zmniejsza senność.
7. Przekąski. To chyba jedna z lepszych opcji. Uaktywnianie dodatkowych zmysłów powoduje podtrzymanie świadomości. Z ciekawszych smaków to paluszki, chipsy, orzeszki (najlepiej do łuskania), draże, cukierki, ale za to można przytyć ;). Co w zamian? Najbardziej polecam jabłka. Są one smaczne, zdrowe, naturalne, orzeźwiające, nie kruszą i robią na złość Putinowi, czyli same plusy.
8. Szybka jazda. Nie polecam. Powód jest prosty. Organizm przyjmując odpowiednią dawkę adrenaliny stale, z czasem się przyzwyczaja i oczekuje większych dawek, co powoduje spiralę, która może się skończyć na przydrożnym drzewie z zamknięciem licznika np. 150 km/h.
9. Krzyżyk na drogę. Zdecydowanie warto zabezpieczyć się jakąś modlitwą i opieką siły wyższej, która może nas uchronić przed tragedią dosłownie o włos, lub w razie wypadku, zmniejszyć skutki.
10. Kiedy czujecie łamanie i żaden sposób nie pomaga, to pozostaje Wam ostatnia opcja. Krótka drzemka na parkingu, stacji, poboczu itp. Kiedy miałem cykl szkoleń w Białymstoku, to próbowałem najpierw dojechać i przespać się w aucie, następnym razem zrobiłem odwrotnie. Przespałem się 1-1,5h w domu i ok. godz. 1 wyjechałem i przyznam, że jazda była zdecydowane przyjemniejsza.

Generalnie ujmując, uważajcie na siebie i innych. Mam nadzieję, że te wskazówki staną się przydatne i zmniejszą ilość wypadków na drodze dając możliwość dojechania do celu.

piątek, 31 lipca 2015

Białystok, pozytywne zaskoczenie. (BI; BIA) cz. 1.

Po krótkiej przerwie w pisaniu postanowiłem napisać coś o Białymstoku. Miasto jest jeszcze dość mało znane, ale prężnie się rozwija. Pierwszym razem, kiedy tam przyjechałem, a było to wiele lat temu, pamiętam, że jechałem cały czas prosto, aż dojechałem do centrum miasta i rynku, który był w całkowitym remoncie. Kolejny wyjazd do miasta po kilku latach, to wprawdzie nie było centrum, ale wielkie wrażenie wywarła na mnie cerkiew św. Jerzego z pozłacanymi kopułami, ale o atrakcjach później.
Oczywiście nazwa Białystok nie ma nic wspólnego z czymś białym na stoku, chociaż sam może dobrze wciągnąć.
Ilekroć jechałem do Białegostoku drogą z Warszawy, a jechałem nocą, to najbardziej charakterystycznym elementem na E67 jest tłok. Droga dość często jest dwupasmowa, ale niewiele to da, kiedy na odcinku kilku kilometrów musisz zdążyć wyprzedzić stado tirów zmierzających do granicy Białorusi, Litwy, lub Rosji. Co gorsza, wracają takie same stada, więc kiedy chcesz wyprzedzić takie stado na długiej prostej jednopasmówce, to musisz dobrze wyliczyć, aby się nie nadziać na grilla.
W samym Białymstoku jest wiele ciekawych miejsc, ale najciekawsze zostawię na sam koniec. Zacznę od cerkwi godnych uwagi, które wypatrzone w ostatniej chwili omal nie doprowadziły mnie do zrobienia dzwona na samochodzie przede mną. Jadąc od strony Juchnowca można zobaczyć wspomnianą cerkiew św. Jerzego; przy ul. Sikorskiego cerkiew Zmartwychwstania Pańskiego; cerkiew Świętego Ducha przy ul. Antoniuk Fabryczny. Bardzo ciekawa jest cerkiew Mądrości Bożej wzorowana na Konstantynopolitańskiej cerkwi Haga Sophia znajdująca się przy ul. Kazimierza Wlk.; Jeszcze godna uwagi jest cerkiew św. Mikołaja będąca w pobliżu rynku. 
Nie da się ukryć, że Podlasie jest pod bardzo dużym wpływem prawosławia, ale oczywiście katolicyzm też nie ustępuje, zobaczycie więc też kilka ciekawych kościołów, jak np. kościół św. Rocha z podświetlaną wieżą, którą widząc pierwszy raz skojarzyłem z Pałacem Kultury. Widząc ją później zastanawiałem się, jak mogłem w tym Pałac Kultury zobaczyć. 
Nie da się nie dostrzec również piękna renesansowej archikatedry (XVII w.) w pobliżu rynku. Bardzo charakterystyczny jest także wygląd kościoła Zmartwychwstania Pańskiego na drodze do Warszawy, kościół p.w. Ducha Świętego, św. Wojciecha, NMP Matki Kościoła, Sanktuarium Miłosierdzia Bożego i kilka innych. Podsumowując, zarówno kościoły, jak i cerkwie w Białymstoku urzekają urokiem i architekturą, starsze różnią się stylem zależnym od ich wieku a współczesne inwencją architektów i tak od siebie przyznam, że szukanie i podziwianie ich byłoby ciekawszą i mądrzejszą rozrywką niż łażenie za krasnoludkami we Wrocławiu, czy Bachusami w Zielonej Górze.
Co do samego rynku z ratuszem niezbyt okazałym, ale ciekawym, w którym znajduje się Muzeum Podlaskie. 
Przyznam, że rynek jest sympatyczny i są na nim organizowane różne imprezy. W czasie jednego ze szkoleń, które prowadziłem w sobotę w pobliżu rynku, zaczęły mi przeszkadzać dobiegające hałasy, ale też dziwnie znajome. Kiedy skończyłem, postanowiłem zobaczyć, co jest grane. Okazało się, że te znajome dźwięki wydobywały się z instrumentów zespołu ENEJ, który właśnie miał próbę przed koncertem. Ponieważ następnego dnia miałem wolne i na drugi koniec Polski miałem dojechać na poniedziałek, to pozwoliłem sobie skorzystać z okazji i poczekać. Wystąpili wówczas Oksana Predko, Marika, ENEJ i Justyna Steczkowska, której występu długo nie wytrzymałem, jak zresztą spora ilość publiczności. Ogólnie występ zespołu ENEJ cieszył się olbrzymim zainteresowaniem i przyznam, że na prawdę warto było zostać.
Chodząc po Białymstoku można zobaczyć liczne parki. Naliczyłem łącznie 9 parków miejskich i w każdym z tych, przez które przechodziłem czułem się bardzo przyjemnie i faktycznie można się odprężyć.
Z informacji logistycznych przydatnych turystom zorientowałem się, że zasłużeni honorowi krwiodawcy mają darmowe przejazdy komunikacją miejską wyłącznie wtedy, kiedy oddali 18 litrów krwi na rzecz RCKiK, ale tylko Białostockiego. Białystok, zwłaszcza MOSiR zapewnia wiele ulg dla rodzin wielodzietnych, ale tylko mieszkających w tym mieście. Możecie natomiast śmiało korzystać z transportu Polskim Busem z Warszawy oraz po mieście wypożyczonym rowerem po zarejestrowaniu się w systemie. Tani nocleg można też znaleźć w SSM "Podlasie" gdzie termin trzeba wcześniej zarezerwować. Jeżeli nie mieliście wcześniej kontaktu z takimi noclegowniami, to musicie wiedzieć, że większość schronisk młodzieżowych posiada pokoje wieloosobowe i tak tutaj możecie trafić do sali z 8 łóżkami piętrowymi i gośćmi różnej narodowości, ale takie atrakcje, jak łazienka, telewizor, wi-fi, pościel są wliczone w cenę noclegu. Miałem okazję odwiedzić także bar mleczny w pobliżu rynku i przyznam jest to jedno z miejsc w Polsce, gdzie za niewielkie pieniądze można smacznie zjeść.

Na zakończenie perełka, chyba największa atrakcja Białegostoku - Pałac Branickich. Jest to przepiękny kompleks pałacowy z parkiem fontannami i klombami, który urzekł mnie już przy pierwszym spojrzeniu. Po prostu zaparło mi dech na widok ułożonych kwiatów, ustawionych rzeźb altany i ogólnie całokształtu. Sam pałac w zeszłym roku był obłożony rusztowaniami, jednak teraz na wakacjach zobaczyłem, że po zdjęciu rusztowań prezentuje się znakomicie. To po prostu trzeba zobaczyć.
Właściwie do opisania zostało mi jeszcze trochę atrakcji Białegostoku, jak np. Stadion Jagiellonii, Obiekty MOSiR, Jeziora Dojlidzkie, Browar Żubra i producenta Żubrówki, kamienice, zbrojownie, drogi, defibrylatory i wiele innych, ale o tym innym razem.